https://www.traditionrolex.com/31
Masz prawo zachować milczenie, bo wszystko co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie - czyli jak zachować się gdy zatrzyma nas Policja - WITECKA, KRAWCZYK & WSPÓLNICY - Kancelaria Adwokacka : Adwokat radca prawny Tarnów

Masz prawo zachować milczenie, bo wszystko co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie - czyli jak zachować się gdy zatrzyma nas Policja

KATARZYNA WITECKA

Współzałożycielka Kancelarii,

Adwokat - nr wpisu: 2240.

Praktykę indywidualną rozpoczęła w 2008 roku, zaś w sferze zainteresowań i specjalizacji pozostawia prawo cywilne, gospodarcze, administracyjne i karne.

W spółce prowadzi bieżącą obsługę firm oraz procesy sądowe.

Tel: 14 6390840

Masz prawo zachować milczenie, bo wszystko co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie - czyli jak zachować się gdy zatrzyma nas Policja

Wielbiciele amerykańskich filmów i seriali kryminalnych (do których należę i ja, uwielbiając wszystkie serie z puli NCSI) doskonale znają słowa stanowiące tytuł niniejszego artykułu. Są one wypowiadane przez przystojnych funkcjonariuszy i detektywów (lub powabne funkcjonariuszki tudzież detektywki) zawsze, gdy złoczyńca (czy też „złol” jak mawia młodzież) zostaje ujęty, rzucony na maskę pojazdu i skuty kajdankami. Litanię tę uzupełniają jeszcze pouczenia o prawie do obrony i tym podobnych. Nie wiem, bo nigdy nie była w USA ani też nie konfrontowałam filmowych przedstawień z obywatelami i mieszkańcami tego kraju, czy w tzw. realu, zatrzymanie wygląda tak samo, a zatrzymujący wypowiadają sławetną formułę. Wiem natomiast, że w naszym kraju na Wisłą wygląda to trochę odmiennie. Co więcej, jako praktykujący adwokat, występujący w roli obrońcy, wiem, że to, co dzieje się po zatrzymaniu, a tym bardziej po przedstawieniu osobie zatrzymanej zarzutów – ma koronne znaczenie dla późniejszych losów postępowania i samego sprawcy.

Kto, zgodnie z kodeksem postępowania karnego (dalej kpk) może zostać zatrzymany? Otóż, po pierwsze, osoba przyłapana na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa, lub uciekająca po takimże, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się sprawcy lub nie można ustalić jego tożsamości. Takiego zatrzymania może dokonać każdy (jest to tzw. zatrzymanie obywatelskie). Z kolei policja ma prawo zatrzymać osobę, co do której zachodzi uzasadnione przypuszczenie, że popełniła przestępstwo, a zachodzi obawa, że taki ancymon ukryje się, ucieknie, będzie zacierał ślady przestępstwa lub nie jest znana jego tożsamość.

Sam fakt zatrzymania nie oznacza, że zatrzymany zostanie postawiony w stan oskarżenia. Najczęściej jednakże tak właśnie się dzieje, bo do zatrzymań dochodzi wówczas, gdy organy ścigania mają naprawdę solidne podstawy, by przypuszczać, że ktoś, delikatnie rzecz ujmując, naruszył przepisy prawa.

Aby osoba zatrzymana przepoczwarzyła się w podejrzanego, muszą jej zostać przedstawione zarzuty, czyli konkretnie sformułowana informacja, o popełnienie jakiego czynu jest podejrzewana, z opisem tego czynu, wskazaniem daty i miejsca jego popełnienia oraz podstawy prawnej (czyli przepisu opisującego przestępstwo wskazane w zarzucie). Może to nastąpić tuż po zatrzymaniu, albo dopiero w późniejszym czasie, albowiem zatrzymanym można zostać jedynie na 48 godzin, a jeśli w tym czasie zostanie skierowany do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie absztyfikanta okres zatrzymania może przedłużyć się do 62 godzin.

I teraz najważniejsze. Do momentu kiedy osobie zatrzymanej nie zostaną postawione zarzuty może być ona przesłuchiwana jedynie w charakterze świadka. Jako świadek zobowiązana jest do mówienia prawdy, a odmówić złożenia zeznań może jedynie w ściśle określonych przypadkach (pisałam już o tym w jednym z wcześniejszych wpisów na blogu, tym o hodowli marihuany). Może być także w trakcie lub przed dokonaniem zatrzymywania rozpytany, a z takiego rozpytania funkcjonariusze dokonujący czynności sporządzić mogą tzw. notatkę służbową, która później zamieszczana jest w aktach sprawy. Po przedstawieniu zarzutów, zeznania jakie podejrzany składał w charakterze świadka nie mogą być brane pod uwagę, przy dokonywaniu ustaleń faktycznych w sprawie (oznacza to najogólniej mówiąc, że prokurator czy sąd przy odtwarzaniu przebiegu zdarzeń nie mogą brać pod uwagę formalnie zeznań podejrzanego składanych gdy podejrzanym jeszcze nie był). Nie oznacza to jednak, że wypowiadane słowa trafiają w próżnię, albowiem zarówno protokół przesłuchania zatrzymanego w charakterze świadka, jak i notatki służbowe pozostają w aktach do samego końca, i trudno mi sobie wyobrazić, aby sędzia była w stanie usunąć je ze swojej pamięci i myśli, przy dokonywaniu oceny później złożonych przez podejrzanego czy oskarżonego wyjaśnień (wszak jesteśmy tylko ludźmi).

Co bardzo istotne, a o czym osoby zatrzymane nie wiedzą, lub nie pamiętają, a w stresie może umknąć ich uwadze ta informacja przekazywana przez policję, lub też uznają, że skoro skorzystają z tego prawa to będzie to równoznaczne z przyznaniem się do winy – osoba zatrzymana ma prawo do niezwłocznego kontaktu z adwokatem lub radcą prawnym, jeśli tego zażąda. Przyznaję, że rzadko mi się zdarza, aby osoby zatrzymane kontaktowały się ze mną po zatrzymaniu a przed przedstawieniem zarzutów. Tymczasem kontakt z przyszłym obrońca właśnie w tym momencie ma kolosalne znaczenie dla dalszego biegu sprawy. Dlaczego? Dlatego, że po pierwsze osoba zatrzymana może nie mieć świadomości tego, że absolutnie nie powinna nawet w luźnych pogawędkach z funkcjonariuszami rozmawiać o zdarzeniu, a po drugie co musi, a czego nie musi mówić jako świadek. Po drugie, jeszcze bardziej istotne, gdy po zatrzymaniu dochodzi do przedstawienia zarzutów, kluczowym staje się to, co osoba podejrzana powie składając pierwsze wyjaśnienia, a to z następujących powodów.

Przykro to powiedzieć, ale niestety zarówno funkcjonariusze policji jak i prokuratorzy lubią stosować różnorakie triki, skłaniające osobę podejrzaną do powiedzenia tego, co przesłuchujący chce usłyszeć. Osobiście uważam, że niektórzy do perfekcji opanowali techniki psychologicznego i skutecznego wpływania na osobę przesłuchiwaną. Bardzo często zdarza się, że biedny podejrzany słyszy, iż jedynie jeśli się przyzna i opowie wszystko co wie na temat to zostanie wypuszczony, a jeśli nie – niechybnie do sądu trafi wniosek o tymczasowe aresztowanie, a on sam trafi do aresztu na kolejne co najmniej trzy miesiące. Fakt, przyznanie do winy, złożenie wyjaśnień, współpraca z organami ścigania są istotna przesłanka do nie stosowania środków zapobiegawczych w tym tymczasowego aresztu. Nie każde jednak przewinienie i nie każdy podejrzany kwalifikują się do tego, by – nawet w wypadku odmowy składania wyjaśnień – zastosować wobec niego środek izolacyjny (czyli areszt). Pewne jest natomiast jedno, to co nasz podejrzany wyjaśni podczas pierwszego przesłuchania w tym charakterze, do końca sprawy traktowane będzie jako wyjaśnienia najbardziej wiarygodne, gdyż złożone „spontanicznie, a nie ustalone (na dodatek z obrońcą) i sprokurowane w celu uwiarygodnienia przybranej linii obrony”). Wielokrotnie podczas mów końcowych, wygłaszanych w sprawach, w których biedny podejrzany przytłoczony faktem zatrzymania i zachęcony do tego, przyznał się do zarzucanego mu czynu  w pierwszych wyjaśnieniach, a później usiłował je zmodyfikować, wycofując się z owego przyznania, że współczesny proces karny nie jest procesem inkwizycyjnym, w którym przyznanie stanowiło „koronę dowodów”. Moje słowa nie znalazły jednakże uznania u składów orzekających, które nieustannie, jak Częstochowy przez Potopem szwedzkim, bronią utartej praktyki, że te pierwsze są najważniejsze i najbardziej szczere (zeznania oczywiście, nie inne pierwsze). I nie pomagają twierdzenia podsądnego, że to stres, że przymuszenie, i że nie czytał protokołu przed podpisaniem, a słowa w protokole zawarte nigdy nie wypłynęły z jego ust. Sądy pozostają głuche na te tłumaczenia, oceniając je jako skrajnie niewiarygodne.

Dlatego, jako praktykujący obrońca, uczulam i pouczam, mając w tym jednakowoż własny interes, bo może to niezmiernie pomóc w dalszych czynnościach obrończych i zapewnić ich większa skuteczność, aby nie bać się prosić o kontakt z adwokatem lub radca prawnym  tuż po zatrzymaniu, jeszcze zanim zatrzymany nadmiernie się rozgawędzi i naopowiada czego naprawdę nie musi, a co może mu zaszkodzić. Oczywiście nie twierdzę, że zawsze zatrzymanie prowadzi do postawienia w stan oskarżenia, ani tez, że każdy zatrzymany nie jest w stanie poradzić sobie sam. Po to jednak jest obrońca i taka jest jego rola, by pomógł, kierując się nie tylko wiedzą podręcznikową ale własnym doświadczeniem.

Nie twierdzę też, że zawsze, w każdym przypadku zatrzymania, dochodzi do manipulacji osobą zatrzymaną. Daleka jestem od tego Potrafię sobie jednak wyobrazić jaki to stres dla takiego nieszczęśnika (zwłaszcza gdy jest niewinna, lub z podobną sytuacją ma do czynienia po raz pierwszy) i jak ten stres może wpływać na racjonalność myślenia i podejmowanych działań. I bynajmniej nie jest tak, że obecność adwokata czy radcy przy tych pierwszych czynnościach jest poczytywana jako przyznanie do winy. Jest to prawo każdego obywatela, zagwarantowane konstytucyjnie i ustawowo i naprawdę nie powinno się obawiać z niego skorzystać.

A zatem, mimo, że Polska to nie USA, to i u nas zatrzymany ma prawo zachować milczenie i ma prawo do adwokata, o czym należy pamiętać.